Click to listen highlighted text!

Młodzi dziennikarze

Witamy wszystkich, którzy zajrzeli do naszej dziennikarskiej zakładki!

Jesteśmy uczniami I LO – klasy 2c o profilu humanistyczno – dziennikarskim.

Dla wielu z nas wybór tego profilu wiązał się oczywiście z chęcią redagowanie gazetki szkolnej. Sytuacja pandemiczna wymusiła jednak na nas zupełnie inne podejście do dziennikarstwa.

Właśnie na stronie naszej Szkoły, w zakładce Młodzi dziennikarze, będziemy publikować materiały, które normalnie trafiłyby do gazetki. Będą to wywiady, reportaże, recenzje, felietony, eseje oraz ciekawe materiały filmowe.

Nasza redakcja składa się z osób o różnych zainteresowaniach. Pasjonują nas wszystkie dziedziny sztuki – tj. literatura, teatr, kino czy gry komputerowe. Bacznie obserwujemy otaczającą nas rzeczywistość i o niej chcemy pisać. Mamy zamiar pokazać, że jako młodzi ludzie potrafimy tworzyć treści ciekawe dla wielu osób.

Naszą opiekunką jest mgr Ewa Kołacz.


„ Z filozofią za pan brat”

Dobiegł końca projekt mający na celu propagowanie filozofii i dostrzeganie jej wartości w życiu człowieka. Ostatnie spotkanie związane było z pytaniami o sens życia. Tym razem wykład wygłosił dr Antoni Płoszczyniec- pracownik naukowy Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, a jego tytuł brzmiał „ Pytania o sens życia”. Po wykładzie uczniowie mogli zadawać pytania i dzielić się swoimi refleksjami. W spotkaniu wzięły udział klasy humanistyczne: 1c,3c oraz 3h.

W związku z dużym zainteresowaniem tematyką filozoficzną będziemy kontynuowali projekt w przyszłym roku szkolnym.

                                                                                    Organizatorzy:

                                                                               Prof. Małgorzata Szewczuk

                                                                               Prof. Grzegorz Rapcia


 44 „prim” Festiwalu Młodych Talentów okiem debiutantki

Tegoroczna edycja miała w nazwie „44 prim” – aby zaznaczyć, że to jednocześnie 44 festiwal w historii i pierwszy po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa. Zainteresowałam się tym wydarzeniem dzięki mojej mamie, która podczas swojego pobytu w I LO miała okazję brać w nim udział. Na początku przy eliminacjach stresowałam się, gdyż był to mój pierwszy występ w nowej szkole. Mamy naprawdę wiele utalentowanych osób w różnych dziedzinach, więc konkurencja była duża. Po kilku dniach dostałam jednak informację o tym, że zostałam laureatką i mogę wystąpić na koncercie, który miał się odbyć 30 marca. Oczywiście zorganizowanie tak dużego wydarzenia, nie jest łatwe, dlatego wszyscy wykonawcy odbywali próby. Panowała na nich świetna atmosfera. Były one możliwością dla uczestników do bliższego poznania się, poćwiczenia swoich występów i pożartowania (profesor Bulzak nawiązał do sytuacji z cienkimi damskimi, pozdrowienia dla kumatych). Ogromnym plusem jest to, że festiwal nie jest konkursem, gdzie każdy zajmuje poszczególne miejsce. Nagrodą samą w sobie jest bycie laureatem, który ma możliwość zaprezentowania się przed całą szkołą. Dzięki temu, że to wydarzenie inne niż wszystkie, na próbach, a także w dzień finału nie panowała atmosfera rywalizacji i napięcia. Dzień koncertu był bardzo „pozytywnie szalony”, pomimo lekkiego stresu wszyscy genialnie się bawiliśmy. Od godziny 7.00 można było zaobserwować dość niecodzienne zjawiska. W szatni wszędzie walały się stroje laureatów, kosmetyki, prostownice, torby, szpilki. W jednym kącie rozgrzewali się tancerze, w innym rozśpiewywali się wokaliści, w kolejnym uczniowie, którzy zgłosili się do pomocy, pomagali nam z fryzurami, makijażem, a także organizowali poczęstunek. W przerwie pomiędzy koncertami w szatni został przeprowadzony „profesjonalny” wywiad przez uczniów naszej szkoły ze świetnym poczuciem humoru, którzy zamiast mikrofonów użyli prostownic do włosów, wykazując się przy tym genialną kreatywnością. Na ostatnim koncercie finałowym dodatkową atrakcją był profesor Bulzak, który zarapował „Rap I LO” co wzbudziło poruszenie nie tylko w uczestnikach, ale także w widowni.

Co wyróżnia FMT od innych wydarzeń? Uważam, że jedną z najważniejszych cech jest – zaangażowanie. Mam na myśli wszystkich, dosłownie wszyscy mieli jakiś wkład. Nauczyciele, wykonawcy, uczniowie, którzy pomagali w organizacji, zajmowali się nagłośnieniem, światłem, a nawet ci, którzy przyszli oglądnąć to wspaniałe widowisko. FMT jest organizowany przez uczniów, dla uczniów i to jest główny element wyróżniający nasz festiwal od innych (np. organizowanych przez szkołę √4).

         Podsumowując, było to przeżycie, które zapadnie mi w pamięci na wiele lat. Do kolejnej edycji również zamierzam się zgłosić. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej relacji ci, którzy wahają się lub boją się spróbować zdobędą się na odwagę w przyszłym roku.

                                                     Zuzanna Wojciechowska z klasy 1c


Zwolnieni z teorii – Festiwal „W drogę”

Dnia 18 marca w naszej szkole odbyła się pierwsza edycja Festiwalu Podróżniczego, organizowana w ramach projektu Zwolnieni z Teorii. 

Realizowana od 2013 roku inicjatywa, to forma wyjątkowej olimpiady.  Ma ona na celu uzupełnienie programu edukacji o przestrzeń do zdobywania praktyki. Opiera się ona o nowoczesną metodykę nauczania, w ramach której robiąc prawdziwy projekt społeczny, rozwija się kompetencje proinnowacyjne, potrzebne w pracy i prawdziwym życiu takie jak: empatia i poczucie sprawstwa, kreatywność, praca zespołowa, komunikacja czy rozwiązywanie problemów. 

Festiwal „W drogę” jest jedną z ponad 3200 inicjatyw, które pozwoliły młodzieży z całej Polski zdobyć cenne doświadczenia. 

Z Maciejem Kamińskim (3G), koordynatorem Festiwalu oraz Dominiką Bukańską, członkiem zespołu Festiwalu (3H) rozmawiają Maja Woźniak (IC) i Antoni Pomorski (IC)

  1. MW: Projekt Zwolnieni z Teorii działa od 2013 roku. Jak się o nim dowiedzieliście, od jak dawna tu działacie i jaka jest Wasza rola w projekcie „W drogę!”?

MK: O projekcie Zwolnieni z Teorii dowiedziałem się całkiem przypadkiem 2 lata temu od osób, które wcześniej miały styczność z tą inicjatywą. Przede wszystkim zainteresowała mnie forma tego projektu. To olimpiada, do której nie wkuwasz teorii. Wszystkiego uczysz się realizując swój projekt. W naszym przypadku to Festiwal „W drogę” , którego celem jest przybliżenie uczestnikom piękna różnych zakątków świata. Zachęcenie do otwarcia się na podróże, poznawanie innych kultur.  Jako pomysłodawca Festiwalu pełnię rolę koordynatora. Dominika, z którą jeszcze w podstawówce organizowałem spotkania z podróżnikami, została pierwszym członkiem zespołu. 

  1. AP: Możecie coś więcej powiedzieć o samym pomyśle na Festiwalu?
    MK: Pomysł zrodził się w czasie kiedy uczestniczyłem w takich spotkaniach organizowanych przez Klub Studencki BIT we Wrocławiu. Temat był mi tym bardziej bliski, że aktywnie udzielał się tam mój brat, a potem również moja siostra. Z ich pomocą razem z Dominiką zorganizowaliśmy takie wydarzenie w szkole podstawowej. Można powiedzieć, że projekt Zwolnieni z Teorii stał się pretekstem do tego, żeby rozwinąć to co zaczęliśmy w podstawówce. 

  1. MW: Chcieliście zwiększyć skalę?

MK: Zdecydowanie  tak. I LO to większe grono. Jestesmy w 3 klasie, więc czujemy się mocno związani ze szkołą, do tego złagodzono obostrzenia związane z pandemią COVID-19, więc postanowiliśmy się zmobilizować i zrealizować to wydarzenie. 

DB: To też był ostatni moment na zrobienie czegoś większego, ponieważ za rok matura więc raczej wszyscy będziemy skupieni na egzaminach maturalnych i wyborze studiów. 

  1. AP: Jakie są założenia i cele Festiwalu? 

MK: Może to zabrzmi nieskromnie, ale miło zostawić coś po sobie w szkole i na pewno byłoby świetnie gdyby Festiwal był kontynuowany w kolejnych latach, już jako samodzielna impreza.  To fajna zabawa i duże doświadczenie dla organizatorów, a dla uczestników ciekawa forma na rozwijanie zainteresowań. To okazja poznać różne kraje z innej strony, poznać ciekawostki, których nie ma w przewodnikach. Prelegenci nie są celebrytami ale prowadzą zazwyczaj niezwykle ciekawe życie, zwiedzając różne zakątki świata, niekoniecznie pokazywane w mediach społecznościowych. Jeśli wejdziemy w ten projekt jeszcze głębiej, to ma on duży ładunek społeczny. Gdyby nawet jedna osoba się zainspirowała i wyciągnęła coś fajnego z prezentacji naszych prelegentów, to znaczy że warto. 

  1. MW: Jak długo trwały przygotowania?

MK: Termin zgłoszeń do Zwolnionych z Teorii upływał na początku listopada 2021. Do tego czasu musieliśmy zgłosić nasz projekt przez specjalną platformę. Praktycznie od tego momentu zaczęliśmy też rekrutować zespół. A prace trwały właściwie do samego końca. Organizacja wymagała pozyskania sponsorów/partnerów, prelegentów, rezerwacji miejsca i wielu innych działań. 

DB: Jako zespół mamy do dyspozycji platformę, która zawiera wskazówki, pomoce, a nawet wsparcie mentorów. Każdy członek zespołu musi być zarejestrowany na platformie i przechodzić testy e-learningowe, na różnych etapach projektu. Dlatego praca przy Festiwalu trwała do samego końca, jak zresztą wspomniał o tym Maciek. To ta mniej lubiana część pracy, ale dzięki temu każdy w zespole był na bieżąco jeśli chodzi o postępy przygotowań. 

  1. AP: Ile osób należy do zespołu Festiwalu i jak wyglądała Wasza praca?

MK: Regulamin „Zwolnionych” dopuszcza 10 osób w zespole. Zapewne wynika to z możliwości platformy. Natomiast liczba do 10 osób przy organizacji wydarzenia na taką skalę jest idealna. 

DB: Każdy u nas miał swoje zadania do zrealizowania. Ciekawe w tym projekcie było to, że wszystko odnotowywaliśmy w chmurze, do której każdy z zespołu miał dostęp. W jednym miejscu znajdują się wszystkie potrzebne materiały, takie jak zgody, umowy ze sponsorami i prelegentami. Super narzędzie do planowania i do kontrolowania postępów pracy, systematyczności. Te cztery miesiące to naprawdę bardzo mało czasu, więc sami musieliśmy się dyscyplinować. 

MK: Wszystko co zebraliśmy może być pomocne jeśli Festiwal będzie kontynuowany. Nie może już brać udziału w „Zwolnionych”, bo olimpiada dopuszcza nowy projekt jednorazowo, ale nic nie stoi na przeszkodzie by dalej rozwijać ideę. Tym bardziej, że przetarliśmy szlaki.

  1. MW: Jak wybraliście prelegentów?
    MK: W pierwszej kolejności zaczęliśmy od znajomości. Jednym z prelegentów był mój brat i jeszcze dwóch innych znajomych, którzy opowiadali o Hong Kongu, Wietnamie i Kambodży. Kontaktowaliśmy się też z podróżnikami przez Instagrama lub mailowo. Nie zawsze się udawało nawiązać współpracę.
    DB: Główną przeszkodą był brak funduszy na opłacenie niektórych prelegentów, którzy od razu podawali nam swój cennik. Szukaliśmy pasjonatów, którzy zgodzą się na występ za darmo. Udało się nam jednak zapewnić im opłacenie kosztów przyjazdu.
    MK: Korzystaliśmy z doświadczenia i znajomości mojego brata, który od lat „siedzi” w tym temacie. Zależało nam żeby to nie byli ludzie z przypadku, ale pasjonaci, którzy potrafią dzielić się swoimi doświadczeniami.  
  1. AP: Co było największym wyzwaniem w realizacji wydarzenia?

MK: Zdecydowanie najtrudniejszym zadaniem było pozyskanie budżetu. Dostaliśmy wsparcie od Rady Rodziców naszej szkoły, resztę pozyskiwaliśmy po prostu „po znajomości” z firm naszych rodzin.

DB: Utrudnieniem był też covid. Firmy raczej nie przewidywały angażowania się w takie inicjatywy, bo do końca ze względu na sytuację, wydarzenie mogło nie dojść do skutku. Początkowo braliśmy pod uwagę zaproszenie do udziału inne szkoły, ale ostatecznie musieliśmy się ograniczyć tylko do naszego Liceum. Tu rodziła się kolejna przeszkoda, bo większe firmy, które dysponują dużymi budżetami nie są zainteresowane taką małą skalą. W większości przypadków uczniowie nie są targetem reklamowym, więc nie ma chęci współpracy ze strony partnerów. Ponieważ jestesmy uparci, udało się pozyskać fundusze od kilku większych firm, ale raczej skupiliśmy się na mniejszych, które kierują swoje produkty do młodzieży. 

  1. MW: Ile osób wzięło udział w Festiwalu i czy mieliście obawy, że uczniowie nie będą zainteresowane prelekcjami?
    MK: Ponieważ Festiwal odbywał się tylko w ramach naszej szkoły nie mieliśmy takich obaw. Program był naprawdę ciekawy i udało nam się zaprosić fajnych gości, co na pewno miało znaczenie jeśli chodzi o frekwencję. Ostatecznie na około 530 planowanych udział wzięło 540 uczestników z 18 klas. To całkiem niezły wynik jak na szkolną  imprezę stacjonarną.

DB: Trzeba też myśleć pozytywnie, bo sądzę, że nasz entuzjazm zachęcał nasze koleżanki i kolegów do tego by zaciekawić się Festiwalem.
MK: Obawy i stres był związany z samą organizacją. To w końcu przedsięwzięcie, nad którym pracowaliśmy w 9 osób przez kilka miesięcy. Dlatego pewnie każdy z nas nie przespał kilku nocek, zwłaszcza przed samym Festiwalem. Ostatnie dni były najbardziej intensywne. 


DB: Ostatnie dni i dzień Festiwalu, kiedy najwięcej działo się tak naprawdę za kulisami. Uczestnicy widzą finalny efekt, nie zastanawiają się nad tym, że trzeba dograć każdy najmniejszy szczegół od nagłośnienia, czasu, kolejności, aż po miejsce na scenie, w którym ma się zatrzymać prelegent. Tak naprawdę nie mieliśmy czasu, żeby usiąść i posłuchać wykładów, bo już dopinaliśmy kolejne punkty programu. Ale o to chodzi, bo dla uczestników to wydarzenie ma być przede wszystkim przyjemnością.

  1. AP: Jak zachęcilibyście uczniów naszego LO do udziału w projekcie?
    MK: Dzisiaj zapisałem sobie motto Zwolnionych z Teorii, które brzmi „Działaj dla innych, ucz się dla siebie”.  Dzięki organizacji takiego przedsięwzięcia osoby z mojego zespołu zdobyły doświadczenie w realizacji wydarzeń publicznych oraz pozyskiwaniu partnerów. Będzie to miało duże znaczenie w przyszłości bo już dzisiaj jesteśmy do tego przygotowani Zaczynając pracę w dorosłym życiu będziemy wiedzieć jak zaplanować poszczególne etapy, a nie uczyć się tego od początku.
    DB: Ponadto mieliśmy okazję skorzystać z bardzo pomocnych szkoleń, na których przygotowaliśmy bazę dokumentów, czy chociażby scenariusz rozmowy z partnerami w sprawie sponsoringu.
    MK: Mamy całą „chmurę” danych, które z radością udostępnimy kolejnym chętny, którzy zdecydują się dołączyć do zespołu, albo nawet stworzyć nowy. Uczniowie mogą liczyć na wielką pomoc Szkoły i naszych nauczycieli, w szczególności Pani Sabiny Pasiut, Pani Barbary Lorek, Pana Pawła Kwiatkowskiego. Nie ma się czego bać. Jeśli podobał Wam się Festiwal i chcielibyście żeby na stałe wszedł do kalendarza imprez naszej szkoły, to czekamy na kontakt.

MW, AP: Dziękujemy za rozmowę


Kamil Giza

Choroba na miarę XXI wieku

Dzięki nieprzerwanemu rozwojowi technologicznemu ludzie zyskują łatwiejszy dostęp do najnowszych zdobyczy techniki. Jednym ze skutków tego postępu jest uzależnienie od Internetu. Tak zwanym siecioholizmem zostaje zniewolonych coraz więcej ludzi nie tylko tych młodszych, ale też i starszych. To zjawisko stale rośnie wraz z upowszechnianiem się dostępu do globalnej sieci oraz stałym wzrostem liczby jej użytkowników.
Najprościej mówiąc, to uzależnienie ma swoje źródło w nadużywaniu, często niekontrolowanym, Internetu. Nałóg ten wpływa niekorzystnie na sferę zdrowotną, psychiczną czy też rodzinną i śmiało można go nazwać problemem powszechnym. Z raportu 2018 Global Digital wynika, że z Internetu na całym świecie korzysta około 4 mld ludzi. Ci wszyscy internauci są potencjalnie narażeni na uzależnienie się od korzystania z sieci. Szacuje się, że globalnie zniewolonych uzależnieniem od Internetu może być nawet 6% internautów. Badania przeprowadzone w 2012 r. przez CBOS w Polsce wykazały, że uzależnionych było wówczas 100 tys. Polaków, a poważnie narażonych było 750 tys. W związku z tak dużymi liczbami nałóg ten często jest nazywany elektroniczną heroiną.
Skutki tego problemu możemy podzielić na dwie sfery: na sferę fizyczną i psychiczną. Wśród fizycznych skutków najczęściej występują m.in.: ból głowy, ból pleców, bezsenność czy problemy ze wzrokiem. Do skutków sfery psychicznej możemy przypisać: depresję, niepokój, poczucie osamotnienia lub inne zaburzenia tego typu. Można sobie zadać pytanie, czy są poważniejsze skutki od tych wymienionych powyżej. Skrajnym przykładem może być tutaj sytuacja 28-letniego Koreańczyka, który, po trwającej niemalże bez przerw 50-cio godzinnej sesji gry w kafejce internetowej, doznał niewydolności krążeniowej spowodowanej wycieńczeniem organizmu. Zdarzały się również takie skrajne przypadki, które skutkowały niekiedy śmiercią z powodu przedawkowania dostępu do Internetu. Szczególnie podatnymi na ten rodzaj uzależnienia są dzieci i młodzież. Dzieci niekiedy już od najmłodszych lat mają łatwy dostęp do komputera i sieci. W najmłodszej fazie życia nie potrafimy jeszcze kontrolować swoich działań, co sprzyja kształtowaniu złych nawyków. Największą pomocą w zwalczaniu uzależnienia jest psychoterapia oraz grupy wsparcia, dzięki którym można pozbywać się tego przywiązania.
Podsumowując, można stwierdzić, że uzależnienie od Internetu jest chorobą globalną. Z powodu coraz lepszego dostępu do sieci internetowej rośnie liczba ludzi borykających się z tym nawykiem. Jednakże, wpływ na to, jak będziemy odnosić się do Internetu i jak będziemy z niego korzystać, zależy w głównej mierze od nas samych.

Anna Pasiut

Seksizm – dlaczego wciąż jest tematem tabu?

Seksizm to problem dotykający współcześnie bardzo wielu osób. Najprostsza definicja mówi, że jest to uprzedzenie lub dyskryminacja ze względu na płeć, jednak wiąże się on również z uprzedmiotawianiem i seksualizacją ciała ludzkiego. Termin ten powstał w latach 60. w celu opisania dyskryminacji kobiet w tamtym okresie. Nowoczesność XXI.w tworzy złudne przekonanie wśród społeczeństwa, że problemy poprzednich wieków nie są współcześnie aktualne. Jednak wystarczy przyjrzeć się chociaż jednemu aspektowi życia w XXIw., by obalić tą tezę.
Najbardziej narażoną na bycie ofiarami seksizmu grupą społeczną są kobiety. Wystarczy być nastoletnią dziewczyną, by podczas spaceru po mieście stać się obiektem seksualizacji, usłyszeć gwizdanie z okien trąbiących samochodów prowadzonych przez śmiejących się mężczyzn- doświadczyć zjawiska tzw. catcallingu. Nadawcy komentarzy seksualizujących kobiece ciało często uznają swoje słowa jako komplementy, a gdy odbiorczyni nie zareaguje na nie w pozytywny sposób, może liczyć się z tym, że będzie nazwana „obrażalską” czy „niewdzięczną”. Takie podejście agresorów do swoich czynów wynika najczęściej z tego, jakie wartości były przekazywane im przez najbliższe otoczenie. Nauczyciele czy rodzice nie mówią dzieciom o tym, jak niebezpieczny jest seksizm. Jednak organizacja feministyczna Young Women Trust przeprowadziła badania, z których wynika, że to zjawisko ma dewastujący wpływ na zdrowie psychiczne jego ofiar i może odciskać swoje piętno nawet przez wiele następnych lat.
Przejawami seksizmu są również wymagania wyznaczane przez społeczeństwo, często pełne sprzeczności. Kobieta z mocnym makijażem powinna przygotować się na to, że zostanie nazwana „tapeciarą”, a uzasadnieniem takiej obrazy prawdopodobnie będzie stwierdzenie, że „kobieta powinna być naturalna” lub, że „mężczyźni wolą naturalność”. Z drugiej strony osobę płci żeńskiej bez makijażu można nazwać niedbającą o siebie lub „babochłopem”. Również pewne cechy, które zostały ustanowione przez społeczeństwo jako damskie lub męskie, stanowią odniesienie dla ludzi do oceniania innych. Kiedy chłopak na lekcji wychowania fizycznego nie jest w stanie wykonać jakiegoś ćwiczenia, może usłyszeć, że rusza się „jak dziewczynka”, bo przecież żadna dziewczyna nie ma predyspozycji do uprawiania sportu. O kobiecie mającej stosunkowo wielu partnerów seksualnych mówi się, jako o „kobiecie o lekkich obyczajach” lub używając innych, często niecenzuralnych określeń. Natomiast mężczyzna w takiej sytuacji zbiera od kolegów aplauz i komentarze wygłaszane tonem pełnym podziwu. Wbrew pozorom, takie podejście bywa krzywdzące dla osób płci męskiej, którzy również mogą być ofiarami seksizmu. Ostatnio trafiłam na artykuł o gwałcie dokonanym przez nauczycielkę na nastoletnim chłopcu, pod którym większość komentarzy, których autorami są dorośli, zdawałoby się, że dojrzali mężczyźni, brzmi „Szkoda, że u mnie w szkole nie było takich nauczycie-lek”, „Chłopiec na pewno był zadowolony” „Dlaczego mi się nie przytrafiła taka pani w szkole?” „Przynajmniej poćwiczył na doświadczonej” „Od tego powinny być nauczycielki”. Takie wypowiedzi wynikają właśnie z seksizmu i uprzedzeń, że mężczyzna nie może zostać skrzywdzony na tle seksualnym. Nastolatek noszący makijaż czy mały chłopiec bawiący się lalką może zostać wyśmiany i zaatakowany, bo utrwaliło się, że tylko kobiety używają kosmetyków, a dziewczynki bawią się lalkami.
Problem seksizmu jest bardzo obszerny i mamy z nim styczność praktycznie na każdej płaszczyźnie życia. Wyżej wspomniane badania wykazały, że kobiety najczęściej doświadczają tego zjawiska w szkole, pracy i transporcie publicznym, dlatego tak ważne jest, by zwiększać świadomość i zwracać uwagę społeczeństwa wobec tego problemu. Nieliczne grono osób o nim mówi, a jeszcze mniej próbuje z nim walczyć. Mimo, że wielu z nas zdaje sobie z niego sprawę, to nie chce lub boi się upominać wyznawców tej idei, na przykład ze względu na to, że może zostać wyśmiany i potraktowany niepoważnie. Mimo upływu lat i zwiększania świadomości społeczeństwa na tego typu problemy, seksizm jest obecny od dekad, a jego zniknięcie to wizja dopiero dalekich lat.

Skip to content Click to listen highlighted text!